PSZ
Offline
Wiadomości: 1501
gg: 850639
|
 |
« : 11 Luty 2010, 12:11:51 » |
|
O GŁAZIE KOŁYSKĄ ZWANYM
Nadchodził wieczór. Ostatnie promienie słońca kładły się złotą łuską na falach Binowskiego Jeziora i złociły pnie starych drzew. Cisza panowała w Bukowej Kniei. Nagle z pomroki boru dobył się tętent koni, skrzyp kół i trwożne krzyki. Niebawem po leśnej drodze przemknęła podróżna kolasa, otoczona garstką wystraszonych sług. Za nimi narastały coraz bardziej hałas i krzyki pogoni. To banda rozbójników gnała śladem podróżnych. W kolasie półżywa ze strachu siedziała kasztelanowa, która z daleka jechała z chorym synkiem do cudownego źródła w Binowie. Nie bacząc na przestrogi, jechała wieczorem przez Knieję Bukową, aby jeszcze przed nocą dobić do Binowa. Banda rozbójników zbliżała się z każdą chwilą. Strwożeni słudzy, zupełnie potraciwszy głowy, miast bronić swej pani, rozpierzchli się po lesie. Kasztelanowa opuszczona przez wszystkich, wyskoczyła co żywo z kolasy i z dzieckiem na ręku rzuciła się w mrok boru. A był to już czas najwyższy. Nie minęły dwa pacierze, gdy spoza zakrętu drogi wypadł rój czarnych postaci, które z wrzaskiem rzuciły się na porzuconą kolasę. Jeden z rozbójników dostrzegł uciekającą niewiastę, zeskoczył z konia i puścił się do lasu w pogoń. Liczył na to, że kobieta swe najcenniejsze rzeczy, pieniądze i klejnoty, unosi ze sobą, więc jego łup będzie najbogatszy. Nieszczęsna matka, słysząc przyśpieszone kroki i łamanie gałęzi, dobywała resztek sił, aby ocalić życie dziecka. Uciekała dalej i dalej w gąszcz, raniąc nogi o ciernie krzaków, rozrywając szaty o wystające sęki. Gałęzie chłostały ją po rozpalonej twarzy, pokaleczone ręce mdlały od ciężaru dziecka. Lecz strach dodawał sił. Brnęła więc dalej przez chaszcze i kluczyła po ostępach, aż w końcu rozbójnik zgubił jej ślad i złorzecząc zawrócił. Gdy ucichły odgłosy pogoni, kobieta bez ducha upadła przy wielkim głazie, który zagrodził jej drogę. Ale niedługo trwało miłosierne omdlenie, dziecko żałosnym kwileniem zaczęło dopominać się jedzenia, a rany krwawiły i piekły boleśnie. Nieszczęśliwa matka, opuszczona przez wszystkich, sama jedna wśród nocy w strasznej puszczy, oparła głowę o głaz i zapłakała gorzko. Wtedy zimny głaz wzruszył się wielką niedolą ludzką i zmiękł jak wosk. Na jego powierzchni powstało obszerne wgłębienie, które kobieta wymościła mchem i ułożyła jak w kołysce synka, sama zaś legła obok. Rano przybyła pomoc. Do dziś dnia w Kniei Bukowej, niedaleko Binowa, leży ogromny głaz z wgłębieniem. Ludzie nazywają go Kołyską.
Monika Wiśniewska (według: B.Hasse - Die Buchenheide von Sagen umwoben, Stettin 1927)
W KRAINIE GRYFITÓW Podania, legendy i baśnie POMORZA ZACHODNIEGO
Wydawnictwo Poznańskie 1986
|